Bóg powierzył Jezusa ojcowskiej opiece i ojcowskiej miłości Józefa – i Józef nie zawiódł! Stał się prawdziwym ojcem Jezusa – kochającym, wychowującym, wymagającym i troszczącym się o potrzeby swojego Dziecka.
Fragment Ewangelii św. Mateusza rozważany dzisiaj pobudza do refleksji na temat bardzo poważnego problemu – czy wiary można się nauczyć, czy jest to wyłącznie dar od Boga?
Jaki znak wybiorę i przyjmę na drodze mojego życia, mojej choroby, mojego uświęcenia A jakim znakiem ja jestem dla siebie, dla drugich? Świętości, cierpliwości, obecności?
Rodzi się pytanie – przecież Jezus posłużył się pięcioma chlebami, dlaczego więc w koszu widzimy tylko cztery? Tym piątym chlebem jest On sam, w Eucharystii. „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie”.
Czy naprawdę wierzę w Jezusa? Czy wierzę Jezusowi i Jego Słowu? Czy też bardziej wierzę sobie, innemu człowiekowi lub opiniom ludzi na mój temat?
Tę samą moc, którą miał Jezus podczas swojego ziemskiego życia, będą także posiadać wszyscy wierzący w Niego.
Może przyjść czas, gdy trudno będzie powiedzieć w modlitwie „bądź wola Twoja”. Ważna jest wewnętrzna zgoda, która wiąże się z przylgnięciem bardziej do Boga niż do swoich wyobrażeń i planów.
Godne celebrowanie niedzielnej Eucharystii wymaga przygotowania. Nie wystarczy „wskoczyć” do kościoła i „zaliczyć” mszę, najlepiej żeby była krótka. Trzeba się przygotować, trzeba zrobić „rozgrzewkę”, jak sportowcy przed zawodami.
Nasz lęk jest naszym największym wrogiem. Taki lęk wykorzystuje szatan odbierając nam zaufanie do Boga
Rozmnożenie chleba pokazuje nam, jak Pan jest hojny dla nas i że dla Niego nic nie jest niemożliwe, ale równocześnie uczy nas wiary i odpowiedzialności.