Wewnętrzne zmaganie Pawła jest dla nas wskazówką, by w życiowych porażkach i słabościach zwracać się w stronę Jezusa ukrzyżowanego. Niezwykłe świadectwo dał św. Jan Paweł II, gdy przygnieciony chorobą i cierpieniem, na tydzień przed śmiercią, trzymał się w swojej kaplicy krzyża Jezusa.
Niemal wszystkie języki świata posługują się określeniem „faryzejskiej moralności” i to w tym samym znaczeniu. Określa ono rodzaj niebezpiecznej „zabawy”, jaką jest „gra pozorów”, która prowadzi do zastąpienia prawdziwych wartości ich czysto zewnętrznymi odpowiednikami.
Przyzwyczailiśmy się do oceny kondycji wiary różnych osób klasyfikując ich jako wierzący i niewierzący. Ale co tak naprawdę to oznacza? I czy ten podział zawsze jest taki oczywisty?
Gotowość do przyjęcia zbawienia jest ostatecznie osobistą odpowiedzialnością każdego człowieka. Dopóki żyje, ma szansę nawrócenia, powrotu do Boga.
Bóg walczy o grzesznika, walczył także o Heroda, zapewne o Herodiadę również. W tej walce najpierw postawił odpowiednich ludzi. Dla Heroda był nim Jan Chrzciciel.
Bardzo trudno nam przyjąć, że Jezusowe Słowo skierowane jest również do nas, że my także możemy być takimi religijnymi hipokrytami. Każde Jego Słowo jest bardzo ważne – również i te, wobec którego odczuwamy wielki opór. Warto się w Nie głęboko wsłuchiwać.
Faryzeusze dbali o zewnętrzność, zaniedbując piękno i czystość wewnętrzną. Osoby cierpiące, chorujące często dbają o piękno wewnętrzne, jednocześnie tracąc, tak wynoszoną dziś na piedestał atrakcyjność fizyczną.
Są stągwie, które pozostaną puste do końca i przez swoją pustkę będą uczyły nas zaufania, pokory i tęsknoty za Bogiem. Są stągwie, które będą pełne tylko w jakiejś części. Będą też takie, które wobec wołania do Pana i na prośbę Maryi napełnią się po brzegi, stając się w naszym życiu „dobrym winem”.
Eucharystia to największy skarb Kościoła, bo to Jezus realnie obecny w swoim Ciele i swojej Krwi. Nie możemy zgodzić się na bylejakość w celebrowaniu Eucharystii.
Czy ja wierzę, że tylko Bóg zna mnie najlepiej i wie o wszystkim, co jest we mnie wyjątkowe i nieznane nikomu? Czy wierzę, że na drodze z Nim może wydarzyć się o wiele więcej niż potrafię sobie wymarzyć?