Misję niesienia pomocy cierpiącym zakony chyba od zawsze uznawały za jedno ze swoich głównych zadań. I chociaż istnieje wiele organizacji i instytucji świeckich działających na rzecz chorych, to zaangażowanie osób konsekrowanych w posługę miłosierdzia jest nie do przecenienia.
Pan Jezus nie pyta na sądzie o naszą przynależność religijną, a tym bardziej narodową, nie pyta o znajomość teologii i moralności, nawet nie pyta o praktyki religijne, ale pyta o nasze postępowanie względem bliźnich.
Jezus podkreśla, że w życiu człowieka – także w jego relacji z Bogiem – wszystko winno mieć właściwy porządek.
Troska Boga o dobro jest o wiele większa niż chęć karania zła. Dla obrony dobra Bóg jest w stanie cierpliwie znosić zło.
Pan Bóg nie mierzy ludzką miarą. Nie decyduje o tym, który teren jest dobry pod zasiew, a który nie daje nadziei na plon.
Czyżby Jezus także był zwolennikiem teorii, że z rodziną najlepiej wychodzi się na fotografii? Dlaczego kazał czekać na Siebie Swoim najbliższym i nie chciał spotkać się z tymi, którzy byli najdrożsi Jego sercu?
Jezus pokazuje, że miłość zawsze w pewien sposób „wymyka się” prawodawstwu. Miłość bowiem jest najwyższym Prawem.
Błogosławieni zatem połamani życiem, zmęczeni i wypaleni. Bo w nich powstanie Chrystus.
Dzięki tej niezwykłej relacji z Ojcem, nic nie jest w stanie złamać zamiarów Jezusa. Niepowodzenia i odrzucenie nie odbierają Mu radości z wysławiania swojego Ojca. Tylko w Ojcu ma swoje oparcie, źródło i cel działania. Zna swoją godność jako umiłowanego Syna, któremu zostało dane całe dziedzictwo.