Katarzyna Fornalczyk cierpiąca na stwardnienie rozsiane opowiada o swoim sposobie radzenia sobie z nieuleczalną chorobą.
Jezus mówi: „Ja jestem drogą, i prawdą, i życiem”. Podobną wymowę ma wypowiedź z 10 rozdziału Janowej Ewangelii o Jezusie jako Bramie. Przez tę bramę trzeba przejść, aby dotrzeć do wnętrza owczarni, co z kolei daje dostęp do zbawienia.
Uczniowie muszą być gotowi do wypełnienia posłannictwa, w którym odbuduje się ich wciąż jeszcze wątła wiara. Ludzie do których pójdą, nie zawsze uwierzą od razu. Ludzie przyjmą ich tak, jak uczniowie przyjęli Jezusa.
Znajomość imienia zakłada intymną, osobistą relację. Chodzi nie tyle o władzę nad kimś, ale o znajomość jego osoby, pragnień, potrzeb i możliwości.
Dzisiaj, w Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, warto sobie na nowo uświadomić, że Bóg – Władca wszechświata – pozwala się sprowadzić do roli pokarmu, tego, co najbardziej powszechne i codzienne. Jednak ten Pokarm nie jest zwykłym posiłkiem. Jest Pokarmem nieśmiertelności.
Nie ma sensu szukać frykasów, udziwnień, restauracji dla wybrańców. Kościół to jest dom, w którym zawsze na stole (ołtarzu) znajduje się Bochen Chleba, do którego każdy może przyjść i ułamać kawałek, by przeżyć.
W Ewangelii Janowej Jezus nie każe uczniom rozdawać pokarmu. Jezus podobnie jak w Wieczerniku sam bierze chleb w swoje ręce i osobiście rozdaje go gromadzącym się wokół niego osobom.
Przyjście Nikodema nocą mogłoby oznaczać, że jest on człowiekiem poszukującym. Że ów Duch Boży jeszcze nie zapanował w jego życiu i sercu.
Czego Nikodem, nauczyciel religijny, nie pojmuje? Nie rozumie, że Jezus jest równocześnie Bogiem Izraela. Z tego powodu lud izraelski nie wierzy Jezusowi, przyjmuje od Niego to, co ziemskie: uzdrowienia i dobrą naukę, a nie przyjmuje zbawienia, nie przyjmuje do wiadomości, że teraz Bóg rozpoczął dzieło zbawcze przez swojego Syna.
Nie tylko w II Niedzielę Wielkanocną, ale każdego dnia będę wzywać Miłosierdzia Pana!