Bóg jest sędzią sprawiedliwym, Który za dobre wynagradza, a za złe karze. To jedno z pierwszych zdań, jakie poznajemy ucząc się o naszej wierze i Bogu. Druga prawda wiary tak bardzo zastanawia i zadaje pytanie o to, gdzie leży granica między sprawiedliwością a miłosierdziem, i czego jest więcej w Bogu?
Z fragmentu Ewangelii, jaki Kościół podał nam na dzisiaj do rozważenia, tak naprawdę nie wynika ilu ludzi stało pod krzyżem Chrystusa w momencie Jego konania. Możemy być pewni co do św. Jana Apostoła, natomiast dużym znakiem zapytania pozostaje liczba kobiet, które oglądały śmierć Mesjasza. Jednak nie ilość jest dla nas najważniejsza, a personalne (osobiste) podejście Chrystusa do każdej z obecnych osób.
Zbawienie to cel każdej religii świata. Jest różnie pojmowane, raz jako wyzwolenie się z wszelkiego cierpienia i ograniczeń (buddyzm), innym razem jako doskonałe zjednoczenie się z wszechobecną niebiańską siłą tao (religie Chin), czy wreszcie jako powrót na Ziemię w innym wcieleniu (hinduizm). Dla nas chrześcijan zbawienie to spotkanie z Bogiem, zjednoczenie z Nim, stanie się właściwie jak On, to życie wieczne bez bólu, w doskonałej szczęśliwości, otoczone pełnią miłości.
Dzisiejszy fragment Ewangelii jest doskonale znany, często przytaczany i szeroko komentowany. Zazwyczaj zwraca się w nim uwagę na to, że uczniowie Jezusa nie rozpoznali Go, chociaż przebywali z nim dłuższą chwilę, będąc dosłownie na wyciągnięcie ręki. Inny wiodący motyw, to rozbieżność tego, czego dokonał Jezus z planami uczniów.
Dzisiaj rozważamy fragment Ewangelii opisujący jedną z najbardziej dramatycznych postaci całej historii zbawienia. Judasz, to człowiek fascynujący wielu, który swoją postawą zadaje pytania o to, dlaczego ktoś tak bliski Jezusowi może Go w ostatniej chwili zdradzić. Zadaje także pytania o podstawowe prawdy wiary, szczególnie te związane ze Zbawieniem i życiem po śmierci.
Z pojęciem prawdy spotyka się każdy, już od najmłodszych lat. Jeśli jest dobrze wychowywany, to wpaja się mu, żeby zawsze mówił prawdę i był uczciwy. Jednak wraz z wiekiem coraz trudniej określić czym ona tak naprawdę jest i coraz trudniej zmotywować się, by w każdej sytuacji stawać po stronie prawdy. A jednak Chrystus mówi, że to ona nas wyzwala…
Wraz z coraz mniejszym zaangażowaniem wiernych w życie Kościoła obserwujemy wzrost zainteresowania wobec rożnego rodzaju wróżek, znachorów, energoterapeutów i innych osób posiadających rzekomo nadzwyczajne dary i moce, które wykorzystują do uzdrawiania i niesienia pomocy innym.
Bardzo często przy okazji różnych rozmów, także tych towarzyskich, podejmowany jest temat tego, co i ile wolno katolikowi, a co już jest niezgodne z przepisami, jakie dyktuje wiernym Pan Bóg za pośrednictwem Kościoła. Równie często można usłyszeć w tym kontekście donośny głos tych, którzy pragnęliby rewolucyjnych zmian, może nawet przewrotu, albo przynajmniej jakiejś odnowy. Czy jest to możliwe, szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę słowa Jezusa mówiące o stałości Prawa?
Pewnie każdy marzył kiedyś lub przynajmniej zastanawiał się jakby to było stać się królem lub księżniczką, albo przynajmniej kimś wpływowym, kto miałby władzę nad innymi. Można sobie wyobrażać poddanych, albo przynajmniej jakiś zależnych ludzi, którzy oddają pokłony, albo biją się o zainteresowanie. Nawet stara maksyma mówi, że tak naprawdę ludzie chcą być bogaci, aby mieć władzę nad innymi, a nie na odwrót. Tylko, czy to rzeczywiście prawdziwa władza i wielkość?
Ludzie potrzebują wyraźnego znaku, dowodu, kiedy nie potrafią dojść do wniosków na drodze rozumowania, czy intuicyjnego przeczucia. Podobnie było w czasach Chrystusa. Pobożni Żydzi zastanawiali się kim On naprawdę jest i oczekiwali świadectwa, potwierdzenia Jego boskości. Nawet kiedy je otrzymywali w postaci cudu, np. uzdrowienia, to i tak dystansowali się i jeszcze bardziej pogłębiali swoje wątpliwości. Wątpliwości, albo złą wolę i brak chęci w rzetelnym poznaniu Jezusa.