Często mówi się, że Chrystus to prawdziwy rewolucjonista, który wniósł coś nowego w dzieje religii i świata. Dzisiaj słyszymy, że nie do końca tak jest.
W różny sposób można określić czasy, w jakich przyszło nam żyć. Jedną z charakterystycznych cech jest selfizm, czyli skupienie na samym sobie.
Znaki, których oczekujemy, mają wspomóc naszą wiarę. Niekiedy jednak musimy obejść się bez nich.
Środa Popielcowa, czas zadumy i powagi. A właściwie po co nam one?
Okazuje się, że w myśl słów Ewangelii głupota jest wytworem ludzkiego wnętrza, a może bardziej brakiem jakiejkolwiek aktywności.
Czytając Pismo Święte, można odnieść wrażenie, że wtedy cuda działy się na bieżąco, a dzisiaj już nie. A może ciągle są, tylko ich nie widzimy?
Chyba każdy czasem ma tendencję do szybkiego oceniania ludzi i klasyfikowania ich w różne grupy. Niestety, zazwyczaj dotyczy to negatywnych cech. Podobnie jest pod względem religijności.
Chrystus przyniósł wraz ze swoim wcieleniem wiele nowości. Jedną z nich było wyjście ze ślepego przestrzegania prawa na rzecz religii sumienia. Niestety, wielu nie udało się zmienić pojmowania i zrozumieć tej idei do dzisiaj.
Okazuje się, że Jezus był bardzo zapracowanym człowiekiem. Może to zaskakujące porównanie, ale choćby z tego powodu idealnie pasuje do współczesnych czasów.
Fragment Ewangelii, jaki podaje nam dzisiaj Kościół do rozważenia, zawiera znakomitą dla nas lekcję metodologii poznawania Boga. Ta sztuka od zawsze nurtowała ludzi, którzy zastanawiali się jak odkryć naszego Stwórcę. Jedną z dróg ukazuje nam św. Jan Chrzciciel.