Gdy po intensywnym rozważaniu problemu Józef podjął najwłaściwszą według swego rozeznania decyzję, otrzymuje światło z góry, objawienie tajemnicy, które zmienia całkowicie jego życiowe plany.
Im częściej uda nam się kogoś „złapać na gorącym uczynku” czynienia dobra, im częściej sami na takim uczynku zostaniemy „złapani”, tym większa szansa, że nasz świat stanie się lepszy.
«Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem»
Tylko realizując miłość można naprawdę wypełnić Boże prawo i być bliżej Boga - Pana Nieba i Ziemi, także Pana szabatu.
Potrafimy dobrze wymierzyć i przyszyć wygodną łatę Ewangelii do naszego życia. Smakujemy wino, ale nie zmieniamy serca. Wypełniamy praktyki, ale nie kochamy. Jesteśmy „w porządku” przed ludźmi, ale naprawdę nosimy w sobie zdzierców, oszustów i formalistów.
Jezus przychodzi z wielką delikatnością, subtelnością i taktem. Podnosi i wydobywa człowieka z tego, co sprawia, że leży on „rozłożony na łopatki”, z tego, co sprawia, że nie może podnieść się o własnych siłach.
Są i takie upokorzenia, które powoli uczą nas pokory, która jest cnotą. Tak rozumiana pokora nie ma nic wspólnego z upokorzeniem.
Papież Franciszek zauważył kiedyś, że woli Kościół, który być może nawet się „ubrudził” od tego, który nic nie robił i pozostał „czysty”. Naucz mnie Panie codziennej „wierności w małych rzeczach”.
Maryja nie stawia siebie w centrum, bo w centrum jest Jezus. To On zaradza wszelkim brakom, to On rozwiązuje problemy. Maryja prowadzi do Jezusa i na Niego wskazuje. I to jest najważniejsza lekcja dla nas. Ratunku trzeba szukać u Jezusa. On wie jak napełnić stągwie ludzkiego życia. On wie, czego potrzebuje serce człowieka.
Faryzeusze przez takie a nie inne zachowanie stawali się dla ludzi przewodnikami, którym tak naprawdę nie można było zaufać, bo prowadzili ich na manowce życia, z dala od autentycznej miłości Boga i bliźniego.