Jezus przychodzi ponownie do Wieczernika i prosi nieufnego Tomasza, aby włożył palce w Jego rany. Odpowiedzią Tomasza są słowa, które przetrwały 2000 lat i których prawdziwość i głębia do dziś nas poruszają: „Pan mój i Bóg mój!”
Pan Jezus jednak wcale nie rozpoczyna od tych najlepszych. Zgodnie ze swoją zasadą, najpierw idzie do tych, którzy najbardziej potrzebują umocnienia. To właśnie ci ludzie są dla Niego najważniejsi!
Ewangelista nie opisuje momentu spotkania Jezusa z Piotrem oraz ich pierwszej rozmowy po zmartwychwstaniu. Każdy z czytelników Ewangelii jest zaproszony do wyobrażenia sobie tej sceny i do zaktualizowania jej w swoim konkretnym życiu.
On powraca z Otchłani, by zajaśnieć wszystkim siedzącym w ciemnościach i cieniu śmierci.
Jezus codziennie daje nam znaki swojej obecności. Czy potrafimy je dostrzec?
Udziel mi odwagi otwarcia się na prawdę, abym i ja – wzorem kobiet z dzisiejszej Ewangelii – mogła rozpoznać w Tobie mego Boga i objąć Twoje nogi.
Życzymy wszystkim gorącej wiary Jana i Piotra oraz radości Marii Magdaleny. Jezus rzeczywiście zmartwychwstał! On naprawdę żyje! On wyznaczył nam miejsce spotkania w głębi naszych dusz. Dziekujmy Panu, bo jest dobry. Alleluja!
Te dwie noce dla przyjaciół Jezusa musiały być bardzo długie i najtrudniejsze w ich życiu. Bo umarł Ten, z którym związali swoje życie i wszystkie swoje nadzieje. Czy to jest czas na ucztowanie?
Podczas tej jednej modlitwy moje serce pokonało drogę od Wielkiego Piątku do Poranka Zmartwychwstania. Razem z Marią Magdaleną spotykam teraz Jezusa Zmartwychwstałego. Padam do Jego stóp. To jest ten sam Jezus. To są te same stopy.
To ja wydałam Jezusa. To mój grzech skazał Go na śmierć.