Jeżeli to Bóg jest naszym Stwórcą, jakże możemy się lękać?
Nie ma sensu szukać frykasów, udziwnień, restauracji dla wybrańców. Kościół to jest dom, w którym zawsze na stole (ołtarzu) znajduje się Bochen Chleba, do którego każdy może przyjść i ułamać kawałek, by przeżyć.
Zapytajmy siebie samych o motywy: Dlaczego szukamy Jezusa, dlaczego za Nim podążamy, dlaczego się modlimy? Dlaczego?
Aby pojąć tajemnicę Boga, potrzeba byśmy jak najczęściej czytali i zgłębiali Słowo Boże. Każdy chrześcijanin powołany jest do spotkania ze Zmartwychwstałym Chrystusem w Jego Słowie.
Więc już nie musieli niczego się obawiać. On był z nimi, a skoro tak, to nic im nie groziło, to nie mogło już być lepiej. To otrzymają nawet więcej niż pragnęli, bo „łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali”
W Ewangelii Janowej Jezus nie każe uczniom rozdawać pokarmu. Jezus podobnie jak w Wieczerniku sam bierze chleb w swoje ręce i osobiście rozdaje go gromadzącym się wokół niego osobom.
Przyjście Nikodema nocą mogłoby oznaczać, że jest on człowiekiem poszukującym. Że ów Duch Boży jeszcze nie zapanował w jego życiu i sercu.
Bóg tak bardzo nas umiłował, że dał nam Swojego Syna, aby ten nas nie potępił, ale zbawił.
Czego Nikodem, nauczyciel religijny, nie pojmuje? Nie rozumie, że Jezus jest równocześnie Bogiem Izraela. Z tego powodu lud izraelski nie wierzy Jezusowi, przyjmuje od Niego to, co ziemskie: uzdrowienia i dobrą naukę, a nie przyjmuje zbawienia, nie przyjmuje do wiadomości, że teraz Bóg rozpoczął dzieło zbawcze przez swojego Syna.
A może wcale nie musimy tak wiele wiedzieć, a po prostu wiele wierzyć?