Przykazanie miłości ma przejawiać się w bardzo konkretny sposób. Jest to oddawanie życia za tego, kogo się kocha.
Kiedy intensywny dzień w szpitalu spędzony od rana do wieczora daje mi się we znaki, uciekam do Niego. Zamykam drzwi kaplicy. Podłączam się do kroplówki Najświętszej Krwi i Najświętszego Sakramentu, otwieram tabernakulum, wystawiam Go na ołtarzu i trwam.
Kluczem do zrozumienia dzisiejszej Ewangelii jest słowo: „trwać”. To słowo nie oznacza wegetacji, oznacza głęboką wieź z Chrystusem nadającą sens życiu w każdym położeniu.
Dzisiaj myślę o tych, którzy nie chcą należeć do Niego, odchodzą poranieni przez życiowe wydarzenia lub przez własną głupotę lub pogubili się w zawierusze dziejów. Dobry Pasterz pragnie jednej owczarni, pragnie wszystkich pociągnąć ku sobie.
Proszę Panie Jezu, ulecz mnie z lęku i daj mi łaskę poznania Boga Ojca!
Rozważany dzisiaj fragment Ewangelii obrazuje, na czym polega poznanie religijne i ukazuje, jak jest różne od zwykłego, codziennego oglądu świata.
Nie lęk, nie cierpienie mam rozpościerać nad sobą jak sztandar, ale pewność zmartwychwstania!
Jakie miejsce Maryja zajmuje w moim życiu? Czy doświadczam Jej matczynej opieki i wstawiennictwa? A może to właśnie dziś po raz pierwszy przyjmę Ją do siebie jak umiłowany uczeń?
Nawrócenie, wiara i chrzest to korzenie naszego chrześcijaństwa. Nawrócenie, wiara i chrzest decydują, że jesteśmy „Chrystusowi”, że jesteśmy chrześcijanami, że należymy do Kościoła. To źródło, do którego stale trzeba wracać.
Bóg powierzył Jezusa ojcowskiej opiece i ojcowskiej miłości Józefa – i Józef nie zawiódł! Stał się prawdziwym ojcem Jezusa – kochającym, wychowującym, wymagającym i troszczącym się o potrzeby swojego Dziecka.