Tylko wzajemny szacunek, zrozumienie, miłość przynoszą dobre owoce, pozwalają na wspólne budowanie.
Jezus i dziś mnie zaprasza i mówi: „Mam pomysł na twoje życie. Nie da się żyć bez miłości, poczucia, że ktoś cię kocha, że ktoś cię obdarza miłością”.
Jezus przywołując obraz winnego krzewu, pragnie nas zaprosić do głębokiej z Nim przyjaźni. Aby to faktycznie nastąpiło konieczne staje się oczyszczenie. Nie można bowiem żyć w przyjaźni z Nim i w przyjaźni ze światem.
Łatwo pomylić POKÓJ ze SPOKOJEM. O ile ten pierwszy ma bardziej wymiar wewnętrzny i udziela się na zewnątrz, na nasze otoczenie, o tyle ten drugi ma wymiar zewnętrzny i wpływa jedynie na nasze emocje.
„Ojcze, proszę i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie, aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty Ojcze we Mnie, a Ja w Tobie…”
Jaka to ma być miłość? Miłość wymagająca ofiary. Mam miłować koleżankę, która mnie denerwuje, pacjenta, który jest uciążliwy, bliską mi osobę, która oskarża i zdradza? Tak!
„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział”.
Każdy grzech niesie zgorszenie. Szczególne zgorszenie wywołuje swoimi grzechami kapłan, który jest tak blisko ołtarza, jest tak blisko Chrystusa, który jako pierwszy z całego zgromadzenia liturgicznego przyjmuje Komunię świętą.
Czy przyjmujemy Słowo Jezusa z wiarą? Czy rozważamy je i żyjemy nim na co dzień? Jak często sięgamy po Słowo Boże?
Dzisiejsza scena ewangeliczna pokazuje ciągłą niepewność, a może nawet wyrachowanie Żydów, którzy nie chcieli uwierzyć w Jezusa. Słowa, bez odpowiedniego nastawienia serca, niewiele dają.