Ciągle domagamy się czegoś od Boga: jakiegoś znaku, jeszcze jednego znaku… i jeszcze jednego. Tymczasem ważniejszy od znaków, jest czas wiary opartej na zaufaniu do Jezusa.
Jezus już nie jeden raz pokazał, że posiada wszelką władzę – także nad prawami natury, chorobą, cierpieniem i śmiercią. Kluczem jest wiara.
Jest takie przysłowie: kiedy ktoś palcem wskazuje na księżyc, głupiec patrzy na palec, a człowiek mądry na księżyc. Ojcowie: Pio i Leopold to takie palce wskazujące na Jezusa. Musimy więc patrzeć w kierunku, który oni nam wskazują.
Rozmowa z Bronisławą Kornas – pielęgniarką posługującą przez wiele lat osobom chorym i umierającym w katolickiej misji w Zambii oraz w chorzowskim hospicjum.
Tadeusz zgodził się na operację kręgosłupa, choć uczciwie przyznaje, że lekarze nie robili mu wielkich nadziei. Pamięta z tego okresu długie godziny niewyobrażalnego cierpienia, tygodnie równie bolesnej rehabilitacji i… bardzo mizerne skutki.
To jedno malutkie „ale”, niestety zmienia wszystko. Nasz Bóg jest Bogiem „zazdrosnym”. On nie zadowala się resztkami ze stołu naszego życia i nie zadowoli się naszym „ale”.
Jezus nie zakazuje nam usuwania bolesnej przecież „drzazgi” z oka naszego brata, lecz napomina, abyśmy wpierw usunęli „belkę” z własnego oka.
Historia ludzkości to właściwie dzieje raz mniej, raz bardziej krwawej wendetty. Tymczasem Jezus uczy: „Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi".
Z bolesnych doświadczeń możemy uczynić bezinteresowny dar dla innych. Dar naszego świadectwa o Chrystusie.