Panie, proszę Cię, abym patrząc na tysiące umierających chorych nigdy nie stracił z perspektywy życia wiecznego.
Jeśli na faryzeuszy spadła kara za krew wszystkich proroków, „przelaną od stworzenia świata, od krwi Abla aż do krwi Zachariasza” – jakie nas musiałyby dotknąć konsekwencje złych uczynków? Pomyślmy o naszych zdradach, dwuznaczności, złych słowach, które ranią bliźnich, Kościół.
Czasami ksiądz bywa bezradny wobec silnych uprzedzeń pogubionej, zranionej w przeszłości osoby i może do niej dotrzeć najpierw tylko inna osoba, pełna wiary.
To spojrzenie bardzo uważne, przenikające do głębi, poznające całe wnętrze danego człowieka, a mimo to akceptujące go. Takie jest właśnie spojrzenie Jezusa. Inne aniżeli to zwykłe, ludzkie.
Do dziś brzmią w moich uszach słowa dzisiejszej Ewangelii: „Wypłyń na głębię”. To znaczy: zostaw te wszystkie przywiązania do przyziemnych rzeczy, swoje upodobania, które nic nie wnoszą, pójdź za Mną.
Dziś chcę naśladować Jezusa szczególnie w dwóch rzeczach: „głosić” i „widzieć”. Mam spojrzeć z miłością na każdego, ale także głosić odważnie prawdę o życiu Jezusa.
Obraz tej Ewangelii jest wzruszający. Apostołowie mając w sieciach niejadalne ryby, nie wyrzucają ich od razu, ale oddzielają, segregują, po prostu zajmują się nimi. Czasem tak właśnie jest w codzienności szpitalnej. To tu Pan Bóg nam, kapelanom, pozwala walczyć o każdego i niekiedy pokazuje cuda nawrócenia. Dopóki człowiek jest w sieci, ma szansę na zbawienie.
Gdy ciężary zostawisz dla siebie, będziesz je nosić tylko na swoich ramionach, to zawsze będzie za duże, będzie uwierało, rodziło ból, niezadowolenie. Kiedy pójdziesz z tym do Jezusa, to On je weźmie razem z tobą. Nie pozwoli, byś dźwigał ponad siły.
Pomyśl, że spowiedź ma moc uzdrowienia z duchowych paraliżów. Jest sakramentem wielorakiej łaski. Jezus w spowiedzi nie tylko odpuszcza grzechy, ale przywraca radość, pokój wewnętrzny, dobre relacje między ludźmi.
Czy ktoś z nas tak się modli, jak uczy nas tego Jezus? Czy potrafimy po całym dniu paść na kolana przed Bogiem i uwielbiać Go za Jego obecność? Prosić o to, by w świecie było więcej Jego Królestwa? By starczyło nam tego, co konieczne do życia na tą chwilę?