Każde życie jest święte, bo pochodzi od Boga, do Boga należy i ku Bogu jest skierowane.
Czy to dlatego Bóg udzielił Jej łaski „prorokowania”, łaski rozeznania, że akurat to Dziecię przyniesione do świątyni przez młodych, ubogich małżonków jest oczekiwanym Mesjaszem, Zbawicielem świata? Czy ta łaska była owocem jej dojrzałej, pielęgnowanej poprzez post i modlitwę wiary?
Święto ofiarowania Pańskiego uczy każdego z nas, że Bogu można ofiarować wszystko, także to, co najtrudniejsze i najbardziej bolesne w naszym życiu. Bóg patrzy z miłością na każdy nasz dar, na każdą ofiarę, tak jak patrzył na umiłowanego Syna w świątyni.
Większość z nas pamięta zapewne fragment Ewangelii, który dziś rozważamy. Może mamy przed oczyma wyobraźni Apostołów biegnących do grobu Jezusa. Zatroskana Maria Magdalena oczekiwała od nich pomocy.
Przyjmując krzyż uczymy się chrześcijańskiej radości nawet w chwilach trudności.
Dziś radośnie świętujemy narodzenie Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa.
Maryjo, która najpełniej rozumiałaś trudne drogi Pańskie, proszę, wskazuj mi wolę Boga.
Jej uwielbienie to nie tylko wyśpiewany Bogu hymn Magnificat. Ona wielbiła Boga całym swoim życiem, każdą swoją postawą.
Ewangelię bardzo łatwo sprowadzić do przyjemnej, zwyczajnej opowiastki, która ładnie brzmi i wydaje się taka oczywista. Kiedy jednak zagłębimy się w to co przeżywali jej bohaterowie ukazuje się nam jako pełna napięcia i dramatu opowieść, gdzie nie wszystko jest taki miłe i zrozumiałe.
"... Twoja żona Elżbieta urodzi ci syna, ... Będzie to dla ciebie powodem radości i wesela..."