Boga. Kto podejmuje realizację prawa miłości, znajduje w nim krzepiącą i leczącą łaskę. Kto jednak decyduje się kochać, będzie musiał zgodzić się także na cierpienia, odrzucenie i liczne upokorzenia.
Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi… (Mt 11,25). Chrystus wysławiający Boga, niby nic nadzwyczajnego, obrazek jakich setki w Ewangeliach, bo przecież Jezus na każdym kroku dziękował Ojcu. Mamy naśladować naszego Zbawiciela, po to przyszedł na świat w ludzkim ciele, żeby nam dać przykład. Kiedy zatem ostatnio dziękowaliśmy Bogu?
Jeśli lekceważymy darmo otrzymany dar wiary, możliwość wzrastania w Kościele i czerpania z jego duchowego bogactwa, to czy będziemy w stanie swoim życiem wskazać drogę do Chrystusa błądzącym?
Jeśli jesteśmy uczniami Chrystusa i dążymy do ideału bycia godnym Boga – dziękujmy za dar wiary i inne dary
„Oto siewca wyszedł siać”
„Z dachu” lepiej i dalej widać – człowieka i Boga. Na „dachu” łatwiej nie lękać się tych „którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą”.
Po tym wszystkim, cośmy przy Tobie i z Tobą przeżyli, mamy być w końcu owcami rzuconymi na pożarcie wilkom? Pozwolisz na to? Przecież dotąd uczestniczyliśmy niemal wyłącznie w Twoich sukcesach. Patrzyliśmy na tłumy Tobą zachwycone, wiwatujące i gotowe obwołać Cię królem Izraela.
Dzisiejszy fragment Ewangelii znamy doskonale. Przypomina nam o głoszeniu Ewangelii, byciu posłanym i to wcale nie z urzędu, nie na jakąś nadzwyczajną misję, ale po prostu. Na mocy chrztu świętego każdy z nas ma obowiązek głosić Dobrą Nowinę tam gdzie się pojawia. Jednak to zadanie powierzone uczniom przez Jezusa nie należy wcale do łatwych, głównie ze względu na jego adresatów.
W życiu duchowym nie ma miejsca na takie wyrachowane podejście.
Módlmy się, aby w Kościele było coraz więcej pasterzy na wzór Jezusa