Kiedy wracałam do domu, myślałam o słowie z dzisiejszej Ewangelii: „nie potrzebują lekarza zdrowi lecz ci, którzy się źle mają”.
Budzi we mnie podziw postawa tych, którzy wpadli na genialny pomysł, by dotrzeć z paralitykiem przez dach i postawić go wprost przed stopy Jezusa. Podziwiam ich samozaparcie, wytrwałość, pomysłowość, nieustępliwość.
Przyjdź do Jezusa taki, jaki jesteś, ze wszystkim, co dźwigasz, co Cię udręcza, odbiera radość i nadzieję. Przyjdź z każdą swoją raną i słabością. On chce Ci pomóc! Nie zostawi Cię. Tylko On ma moc Cię uwolnić, uzdrowić, przemienić i przywrócić Ci godność.
Jezus objawia się jako ten, który ma moc, jako ten, który ratuje człowieka z choroby i zniewolenia. Nieustannie wypełnia On swoją misję.
Wielkim błędem, który popełnia wielu współczesnych ludzi, jest nie tylko ignorowanie istnienia złego ducha, ale także naiwne myślenie, że jeżeli ciemne moce działają na tym świecie, to objawiają się w innych, nigdy w nas samych. Jest to okłamywanie samych siebie.
Wezwanie Chrystusa jest tak przekonywujące, że człowiek, który je usłyszy i zrozumie, przyjmuje je natychmiast, czyli bez zbędnych pytań i warunków wstępnych.
Dziękuję Ci Boże, że w momencie chrztu świętego zostałam obdarowana życiem Bożym, zostałam powołana do świętości. Nade mną również wypowiedziałeś słowa „Ty jesteś moją córką umiłowaną”. Należę do Ciebie, znasz mnie po imieniu, obdarzasz łaskami i nieustannie, wciąż na nowo zanurzasz mnie w Duchu świętym, napełniając swoją Miłością.
Jak odczytać dziś Łukaszową Ewangelię? Poszukiwanie Jezusa – wybawiciela i uzdrowiciela może wymagać nie tylko wysiłku, ale i narażenia się na oburzenie innych.
Jak bardzo potrzebujemy to usłyszeć, jak często tęsknią za tym nasze serca. Dziś, w tym rozpoczętym roku Jubileuszowym, możemy iść dalej w naszej życiowej pielgrzymce, ale już inni, bo przepełnieni nadzieją. Możemy uwierzyć że Duch, którego mocą Jezus przemawiał i działał, nas także przemieni i wypełni nadzieją.
Jedyne, co uczniowie potrafili w tej sytuacji, to krzyczeć! Nie rozpoznając, że to Jezus, mimo wszystko wołali – Jezu, ratuj, Jezu, ratuj, Jezu, ratuj!