Piotr, który miał przewodzić wspólnocie Kościoła, przerobił jedną z najtrudniejszych i zarazem najwspanialszych lekcji: poznał gorzki smak poważnego upadku; poznał też przesłodki smak Jezusowej miłości!
Miłość czysta i wierna rozpoznaje z daleka Tego, którego miłuje, który pochwycił jej serce.
Jezus uczy nas, abyśmy wpierw postawili stabilny fundament naszego życia, które jeśli jest pełnym zaufaniem Bogu, wtedy może przenosić góry. Solidność postawionego fundamentu zależy przede wszystkim od naszej wiary, czyli decyzji pójścia za głosem Boga i sumienia.
Co nas najbardziej boli w ziemskim życiu? Bezradność. Nieumiejętność. Sytuacje, nad którymi nie panujemy. Co najbardziej boli ludzi pozostających w szpitalach? Najbardziej boją się bezradności.
Kiedy trwamy w Jezusie, który jest Światłością świata, widzimy prawdę o sobie i nie mamy nic do ukrycia ani przed sobą, ani przed innymi ludźmi i światem.
Dzisiaj obchodzimy Uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, który stanął na początku drogi polskiego katolicyzmu. To kolejny przykład, że ból, krzyż i cierpienie z czasem mogą wydać piękne i obfite owoce.
Mamy iść na cały świat, co nie musi oznaczać ogromnych obszarów. Może to być bardzo ograniczona przestrzeń, która jest całym naszym światem, tam właśnie może dokonać się zmiana.
Każdy kolejny uczeń Jezusa, z każdego następnego pokolenia i każdej rasy czy języka, opiera swoją wiarę na świadectwie tych, którzy z Nim przebywali trzy lata, którzy widzieli cuda Jezusa, którzy słuchali Jego nauk.
Choćbym nie wiem ile razy nie potrafiła uwierzyć, Jezus nie przestanie pukać do drzwi mojego serca.
Skoro świt na brzegu stanął Jezus, a oni nie rozpoznali Go. Ile razy nie poznaję Jezusa, gdy jest ze mną w czasie mojego trudu, mojej pracy, choroby, cierpienia?