Czy przyjmujemy Słowo Jezusa z wiarą? Czy rozważamy je i żyjemy nim na co dzień? Jak często sięgamy po Słowo Boże?
Dzisiejsza scena ewangeliczna pokazuje ciągłą niepewność, a może nawet wyrachowanie Żydów, którzy nie chcieli uwierzyć w Jezusa. Słowa, bez odpowiedniego nastawienia serca, niewiele dają.
Córka, pani Anna, modli się do św. Stanisława o łaskę zbawienia dla taty. Pochodzą z tych samych stron, co święty biskup.
Kiedy Jezus wypowiada w dzisiejszej Ewangelii słowa: „Moje owce słuchają mego głosu, idą za Mną, nie zginą na wieki” – to wiem, że Jezus, kiedy wypowiada te słowa, myśli także o mnie.
Tam gdzie rozum nie potrafi sobie poradzić, na ratunek przychodzi nam wiara.
W chlebie Cię jem, w winie smakuję, w żłobku adoruję, w białej Hostii czczę, w zadziwionych oczach dziecka spotykam.
Wiara zatem to dar i zadanie. O dar wiary prośmy w modlitwie, a zadanie poszukiwania, przyjmowania, głoszenia wiary podejmujmy wielkodusznie i wytrwale.
Spróbujmy na powrót zadziwić się tym, co mamy na wyciągnięcie dłoni – możliwością przyjęcia sakramentów świętych, zwłaszcza Komunii świętej.
Cieszmy się, że to Serce Matki jest wielkie i dla każdego w nim miejsca wystarczy. Serce, co piękne i czyste no i co kochać potrafi.
„Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga...? Na tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał”.