Masz z tym problem, to mów o tym Jezusowi.
Trzy dni poszukiwań Maryi i Józefa to czas ich dojrzewania w wierze, uczenia się mądrości krzyża.
Każdy we wspólnocie wierzących, a więc każdy z nas, ma do spełnienia swoje zadanie.
Codziennie mijam łóżka szpitalne, oddziały, kolejne sale chorych i myślę sobie: nie patrz tak na chorych. Spróbuj zobaczyć inaczej.
My również możemy wejść w misję Matki Bożej Bolesnej. Stojąc pod krzyżem Chrystusa, czyli przy łóżku chorego, towarzysząc temu, któremu jest źle na duszy i na ciele. Równocześnie jednocząc się z Matką Bolesną, możemy podobnie jak Ona modlić się za innych, za Kościół.
Czasem można spotkać opinie jakoby krzyż – symbol chrześcijaństwa – był znakiem cierpiętnictwa. Tak naprawdę jest znakiem nadziei.
Dostrzegam w tym owo niewidoczne Królestwo Boże, miłość, która dotyka różnych ludzi w różnych miejscach, pomijając oceny, nasze ludzkie kwalifikacje i uprzedzenia.
Nawet najściślejsze więzi łączące ludzi muszą ustąpić miejsca należnego tylko Bogu.
Życie pokazuje, że człowiek jest specjalistą od innych. Wyraźnie widzi grzechy i braki drugiego człowieka. Problem pojawia się wtedy, gdy powinien przyjrzeć się samemu sobie.
Czy obrona granicy polsko-białoruskiej przed nielegalnym jej przekraczaniem przez migrantów jest wystąpieniem przeciw dzisiejszemu Słowu Bożemu?