Chrystus obiecał, że ci, którzy pozostawią wszystko i pójdą za nim otrzymają o wiele więcej niż to co pozostawili. Co ciekawe Chrystus mówi także o darach doczesnych.
Może nie chodzi tu tylko o pozbycie się bogactwa, ale o przeniesienie zaufania z siebie na Boga.
Im szybciej się zrozumie, że się jest typowym faryzeuszem, pozorantem czy krętaczem, tym większa nadzieja na wydanie dobrych owoców nawrócenia.
Tylko naśladując dzieci zdołamy naprawdę „dorosnąć”. Tylko będąc jak one otrzymamy „przepustkę” do Bożego Królestwa.
Jezus nazywa sprawy po imieniu. A ja...? Ile słów, ile wytłumaczeń,usprawiedliwiania – że życie, że okoliczności, że każdy ma prawo do szczęścia.
Człowiek w doświadczeniu cierpienia może też – do czego wzywa Apostolstwo Chorych – ofiarować swoje cierpienia w łączności z krzyżem Jezusa za zbawienie świata. „Posolony” cierpieniem staje się ofiarą „żywą, świętą, Bogu przyjemną”.
Źródłem podejmowania misji „w imię Jezusa” i rozeznawania konkretnych potrzeb członków Kościoła jest modlitwa.
Niech w Twoim i moim życiu będzie to widoczne, że dla mnie jest KIMŚ, Tym, dla którego ja żyję, bo On umarł za mnie, Tym kto żyje, bym ja na wieki nie umarł.
Prośba o cud nie może być szantażem, w tej prośbie musi się znaleźć miejsce na: „bądź wola Twoja!”.
Odbiciem naszej miłości do Boga jest nasza miłość do ludzi, również i do tych, których trudno kochać, trudno przebaczyć, którzy ranią.