Często można spotkać się z opinią, że obraz Boga przedstawiany w Starym Testamencie rysuje Go srogim, mściwym i zawistnym. Dzisiaj mamy szansę zobaczyć, że to tylko błędne opinie.
To początek drogi – decyzja, aby przyjąć Jezusa do swojego domu, swojego życia, wszystkich swoich spraw. Poznawać Go coraz lepiej, pozwolić Mu się prowadzić, przemieniać – jak Marta.
Nie jest łatwo pytać Pana Boga o Jego wolę wobec mojego życia.
Panie, jestem Twoim sługą
Czy potrafię zobaczyć radującego się Jezusa? Czy ja umiem się radować Bożą radością?
Przecudnie dzisiaj wyglądało niebo... stałam przed oknem, do niego wygięty jak rogal zaglądał złoty księżyc, a obok niego migały gwiazdy. Tak samo było tej nocy, gdy spośród wielu dzbanów Pan poprosił o moje naczynie.
Wielu wierzących oddałoby bardzo dużo za to żeby dostrzec realną obecność Boga w ich życiu. Niekiedy przysłania Go duchowa pustka, niekiedy inne sprawy i rzeczy.
„Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli…”
Ile różnych miar używam do mierzenia ludzi! Układam ich według mojej potrzeby, mojej oceny.
Pan Jezus poucza mnie w dzisiejszej przypowieści o Łazarzu i bogaczu, że zbytnia troska o ciało, bez walki o duszę, o życie wieczne, prowadzi do wiecznego potępienia.