Nie odbieraj sam sobie radości wspólnego świętowania, przekrocz próg dzielący cię od Ojca i powracającego brata.
Gdy czytam te historie, uświadamiam sobie, że w Bogu nie ma sytuacji beznadziejnych. Nie ma grzechu, który nie mógłby być zamieniony w perły, nie ma historii człowieka zeszpeconej, która nie mogłaby być odmieniona Jego łaską. Nie ma sytuacji beznadziejnej, jeśli Jemu powierzymy naszą bezradność. Bóg zawsze wygrywa, nawet jeśli nam się wydaje, że wszystko jest przegrane.
Anonimowy bogacz cały jest w swych bogactwach, wyłącznie w nich pokłada ufność. Biedak cały jest w Bogu, ma ufność tylko w Nim.
Nie wracajmy więc do miejsc, które nas oddalają od Boga. Pozwólmy się prowadzić Jezusowi, aby stopniowo otwierał nasze oczy – tak, byśmy mogli w pełni Go zobaczyć, poznać i żyć w jedności z Nim.
Czyż te słowa Jezusa nie są skierowane również do nas katolików, którzy nieraz uważamy siebie za lepszych od niewierzących? Uczestniczymy w obrzędach liturgicznych, modlimy się, a nasze zachowanie w życiu rodzinnym, społecznym często daleko odbiega od wyznawanych przykazań.
Stale musimy wracać do źródła: do kontemplacji Bożego miłosierdzia. Jeżeli przeżyjemy „na własnej skórze” Miłosierdzie Boga, tym prościej nam będzie to miłosierdzie okazać bliźniemu, np. nie krytykując go.
Proszę Cię Boże, abyśmy w zabieganiu dnia codziennego, obciążeni różnymi obowiązkami, znajdowali czas na modlitwę, która przemienia na lepsze nas samych, naszych bliskich i świat czyni lepszym.
Chora, którą wspominam, pokazała mi, że łaska Boża może usposobić serce ludzkie do wielkich rzeczy, do przekroczenia samego siebie i do osiągnięcia szczytów człowieczeństwa.
Na drodze życia zdarzają się kryzysy, konflikty w relacjach, różne małe i duże tragedie. I wtedy właśnie pojawia się przeciwnik, ktoś, kto ma coś przeciw mnie albo ja przeciw niemu.
W tym Wielkim Poście Pan wzywa mnie: Proś! Szukaj! Kołacz! „Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą”.