Wiem na pewno, że muszę całkowicie zgasnąć i wierzę, że w tym momencie Jezus poda mi swoją dłoń, poda mi życie, którego tchnienie tylko Bóg posiada.
Jezus zaprasza dziś do siebie nas wszystkich, bo czyż każdy z nas nie jest utrudzony i obciążony? Nie potrzebuje ukojenia, pocieszenia i nie szuka pomocy w trudach życia?
Właśnie dzisiaj Jezus mówi do nas o istocie osobistych przekonań, o tym, że każda praktyka nie ma sensu, jeśli nie ma w niej dobrej woli, osobistego odniesienia do Boga a przede wszystkim chęci zmiany.
Spojrzenie z bliska bez zastrzeżeń. Słowa „Pójdź za Mną”. I ta chwila zupełnej gotowości na życie witane od nowa, stworzyły człowieka nowego i nadały człowieczeństwu imię – Mateusz.
Pomyśl, że spowiedź ma moc uzdrowienia z duchowych paraliżów. Jest sakramentem wielorakiej łaski. Jezus w spowiedzi nie tylko odpuszcza grzechy, ale przywraca radość, pokój wewnętrzny, dobre relacje między ludźmi.
Tylko z Jezusem człowiek będzie miał odwagę zmierzyć się ze złem, które go dręczy i z cierpieniem, którego doświadcza. Jezus nie lęka się zła, grzechu i cierpienia. Nie lęka się, bo jest potężniejszy niż one.
Jezus chce być Panem nie tylko prywatnie, ale także publicznie, społecznie. On tym Panem faktycznie jest, ale my Go nie wpuszczamy w drzwi naszych społeczeństw. I nie pozwalamy, by kształtował nasze życie społeczne.
Spodobało się Bogu zbawić nas we wspólnocie, gdzie wiara jednych umacnia wiarę drugich, a moje osobiste doświadczenia, emocje, przeżycia i przemyślenia osądza i weryfikuje Kościół, Jego Kościół.
Jezu! Mój mistrzu i mój Panie, dodaj mi sił, abym przylgnął do Ciebie całym mym życiem.
Nie tylko Jezus „wziął na siebie” cudze słabości i choroby. Nie tylko On współczuje z cierpiącymi i przyczynia się do czyjegoś uzdrowienia. Czynią to także inni bohaterowie wydarzeń opisanych w dzisiejszym fragmencie Bożego Słowa.