Z upływem lat przybliża się pokusa zgorzknienia, bezsilność, bezradność, choć różne osoby różnie sobie z tym radzą. Wtedy najłatwiej o pytanie, które zadali Apostołowie: „Co mi przyszło z tego ze podążałam za Zbawicielem?”.
Czy słyszysz? Ktoś woła pomocy! Samarytanin go zobaczył, wzruszył się głęboko, opatrzył mu rany, zawiózł go do gospody i pielęgnował. Jezus rzekł: i ty czyń podobnie.
Nie muszę się bać, bo jestem kimś drogocennym w oczach Boga. Jestem kimś, o kogo On się troszczy.
To, że jesteśmy „owcami” nie oznacza, że jesteśmy słabi. Naszym pasterzem jest Jezus, a to oznacza, że nic nam tak naprawdę nie grozi. Wilk jest zły, bo jest zdany na siebie. Owca nie musi być zła i agresywna, bo ma pasterza, który ją chroni.
Nie muszę szukać ludzi czekających na Ewangelię gdzieś daleko. Oni są tuż obok mnie. Ciągle słyszę ich pełne bólu wołanie za Tobą. Pozwól mi ich nieustannie odnajdować i przywracać Tobie.
Panie Jezu, nie chcemy już dłużej szukać wymówek przed podjęciem misji, do której nas powołujesz. A powołujesz każdego z nas po imieniu – z takim charakterem, tożsamością, wykształceniem i talentami, jakie mamy.
Drodzy Chorzy! Jeśli czujecie się zaopiekowani przez Waszych kapelanów i duszpasterzy z parafii, to Bogu dziękujcie za nich i proście, by im nie brakło sił i by po nich znaleźli się kolejni. Jeśli z kolei czujecie się jak owce opuszczone przez pasterzy, to tym bardziej módlcie się za nich i o nich.
Jezus jest dla wszystkich! Na prośbę Ojca idzie do Jego dziecka a „po drodze” ogarnia miłością wszystkich!
Czy wiem, że Pan Jezus mnie powołał i czy Go posłuchałem?
Nie będziemy potrafili przyjąć nowego życia ani wsłuchać się w nowe wezwanie, jeśli nasze serca nie uwolnią się od starych przywiązań i postaw.