Jesteśmy w centrum uwagi Jezusa, bo Jemu zależy na każdym z nas. Jedyne, czego od nas oczekuje, to wyjścia z ukrycia i pokazania Mu tego, co jest naszą chorobą.
Dziś także Bóg wybiera ludzi do szczególnej służby w Kościele. Człowiek powinien uważnie wsłuchiwać się w głos Boży, by w swoim wnętrzu usłyszeć Boże wezwanie. Powinien mieć szeroko otwarte serce na słowo Boga. A jeśli człowiek ten Boży głos usłyszy, to powinien na niego odpowiedzieć.
Wyciszmy się, wsłuchajmy się, aby ocenić, czy to czas postu czy zabawy. Faryzeusze czekając na Boga, nie zauważyli Go. Oczekiwali wytwornego panicza, a dostali skromnego Cieślę, którego nie przyjęli.
„Chodźcie, a zobaczycie” – te słowa z dzisiejszej Ewangelii, które wypowiada Jezus do dwóch uczniów zaintrygowanych, zaciekawionych Jego osobą, są również kierowane do mnie, są zaproszeniem do pójścia za Nim każdego dnia.
I dziś Jezus do wybranych mówi „Pójdź za Mną!”. A oni, skoro usłyszą Jego głos, głos, który dotyka ich serc, zaspokaja ich nieokreśloną wcześniej tęsknotę – idą za Nim.
A ty i ja czy mamy obok siebie braci i siostry, którzy mogą przynieść nas do Jezusa? Bóg z pewnością chce dać nam towarzyszy drogi. I czy są ludzie dla których my jesteśmy oparciem w ich duchowej drodze? Nigdy nie wątpmy, że i my możemy komuś pomóc.
Jezus zna również nasze historie życia, często pogmatwane, grzeszne i pełne cierpienia. Jezus zna nasze choroby i nie stroni od nich, choćby inni dawno się od nas odwrócili.
Tylko mając świadomość ostatecznej porażki Złego, opierając się mocno na Słowie samego Boga, znajdziemy w sobie siłę, by nie pozwolić złu na panoszenie się w naszym życiu i zakrzyczenie prawdy, że zwycięstwo należy do Boga
Na kartach Nowego Testamentu Jezus szybko dorasta i objawia się ludziom, aby głosić Ewangelię Bożą, czyli nowinę o Bożej miłości i obietnicy, prawdzie i nadziei, zbawieniu i nieśmiertelności. Zbawiciel patrzy na człowieka i na wszystko, co go otacza Bożymi oczyma.
Jestem córką Boga, jestem synem Boga. Ale czy w to wierzę?