Nasi ojcowie ziemscy są niedoskonali. Są i zawsze będą tylko ludźmi, nieidealnymi, mającymi także swoje zranienia i choćby nawet bardzo się starali, i tak nie będą bez wad. Ale każdy z nas ma jeszcze jednego Ojca – Boga.
Doświadczenie choroby powoduje, że bardziej jesteśmy zależni od drugiego człowieka. To trudne doświadczenie może w nas również wzbudzić refleksję, by głębiej przylgnąć do Boga, by bardziej Jemu się powierzyć, by w Nim szukać prawdziwego zbawienia.
Czytając dzisiejszą Ewangelię, rozmyślam o własnej rodzinie i pragnę podziękować Bogu za każde Słowo, które się w naszym życiu spełniło. Daje mi to nadzieję na przyszłość oraz pewność, że Jezus jest Bogiem z nami. Obecnym i cierpliwie słuchającym.
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne”.
Jak różna może być modlitwa! Dlaczego się modlę? Na czym skupiam uwagę na modlitwie? Czy wiem z Kim i dlaczego się spotykam?
Dobrze by było gdybyśmy dzisiaj zadali sobie w głębi naszych serc kilka pytań. Czy Bóg jest dla mnie naprawdę pierwszy? Jakie miejsce zajmuje w mojej hierarchii wartości? Czy nie kreuję sobie innych bożków? Jakich?
Panie, Dawco wszelkiego dobra, które spotyka mnie każdego dnia, uchroń mnie przed sytuacją, w której i do mnie odnosiłyby się Twoje słowa: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie”.
Pośród naszych cierpień możemy dobremu Bogu złożyć naszą duchową ofiarę, jednocząc ją z męką Jezusa i Jego ofiarą na krzyżu. Pośród płomieni cierpień i przeciwności oddajemy się w miłosierne ręce Boga.
Panie Jezu, co ja robię z Bożym domem, którym jest moje serce, którym są serca moich sióstr i braci?
Gdy się obsuną zbocza winnicy i Twoich kroków słychać będzie szelest, czy pić pozwolisz dzierżawcom Twe wino? Czy palić ich będzie pragnienie?