Czy codziennie przyjmuję miłość Twoją, Panie Jezu?
Jednym z kryteriów dobrego przeżywania wiary jest stosunek świata do nas i nas do świata. Chrystus dzisiaj wyraźnie mówi, że przestrzeń wiary jest czymś obcym dla świata.
I kiedy przyjdzie na nas pora, zgaśnie słońce w ciemnościach zmierzchu, stań tuż obok Mamo, Strażniczko naszej ostatniej godziny.
Słowa Jezusa wybiegają w przyszłość, w czas Jego odejścia po śmierci, która jednak nie przekreśli możliwości doświadczenia radości przez uczniów.
Patrząc dziś na Chrystusa, którym pogardzają mieszkańcy rodzinnego Nazaretu, myślimy o dzisiejszym świecie i naszym życiu. Zauważamy, że wciąż powtarza się w jakimś wydaniu tamta nazaretańska sytuacja. Potwierdzają się słowa z Janowej Ewangelii o Słowie, które stało się Ciałem, które „przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1, 11).
Zadaję sobie dzisiaj pytanie, czy moje życie wyrasta z Jezusa? Czy gałązki mojej codzienności są pędami Winnego Krzewu?
Nieraz polska wspólnota Apostolstwa Chorych modliła się za kapłanów, szczególnie za nowo wyświęconych oraz za misjonarzy, udających się w dalekie kraje. Tak, Apostolstwo Chorych może być duchową Antiochią, duchową przestrzenią, z której kapłani i misjonarze czerpią siły dla swoich misji.
Warto w świetle dzisiejszej Ewangelii spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość i coraz to nowe propozycje „szczęścia” płynące z jej strony: eutanazja dla zmęczonych życiem, aborcja na życzenie, apostazja wśród młodzieży w imię wolności wyboru... Takie zrzucanie z siebie „jarzma” Bożego prawa, nie sprawi, że życie będzie lżejsze i szczęśliwsze. To droga donikąd, dająca jedynie pozory szczęścia.
Takie trwanie w Jezusie będzie przynosiło prawdziwe, niekłamane życie w Nim. Jego prawda będzie nas przemieniać, weryfikować, upiększać, tak, by owoce było widoczne. To będzie Boże dzieło i czasem będzie zadawać ból naszej miłości własnej.
Każda relacja, także ta z Jezusem, przechodzi przez różne fazy, od fascynacji po okresy poczucia Jego nieobecności zwłaszcza wtedy, kiedy jest najtrudniej. Tak więc ciągle jestem w drodze a Biblia, która w fascynujący sposób przedstawia mi Boga, jest jakby kluczem do poznania.