Możemy stawać się zwiastunami łaski dla innych, bo potem przychodzi ON, który jest wybawicielem, lekarzem i żniwiarzem.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus wygłasza receptę na szczęśliwość, wskazuje, jak ma wyglądać życie Jego ucznia, który chce iść drogą życia do Wieczności.
Jezusa interesuje całe moje życie. Troszczy się o to, co w nim było – „już trzy dni trwają przy Mnie”, o to co jest – „nie mają co jeść” i o to co będzie – „a jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze”.
W naszym życiu my również potrzebujemy usłyszeć: „Effatha” do wszystkiego, co jest w nas pozamykane przez trudne i bolesne doświadczenia życiowe.
Gdy słyszymy taką Ewangelię jak dziś, doznajemy wstrząsu. W dzisiejszej Ewangelii dużo rzeczy jest nie tak, jak być powinno – przynajmniej nam się tak wydaje.
Warto zapytać się – w związku z dzisiejszą Ewangelią – o dzisiejszą kondycję mojego serca. Czy duchowo, jest ono zdrowe? Czy też może jest chore, w stanie przedzawałowym?
Wystarczy Dekalog, a nawet tylko „Będziesz miłował...” – jeśli tak będziemy żyli, przestrzegali tego prawa, nie potrzeba będzie żadnych innych praw, kodeksów, regulaminów, ustaw.
„Prosili Go, żeby choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć”.
Czy się boję, czy będąc w łodzi Kościoła umiem zaufać Jezusowi?
O tym jak ważny jest odpoczynek teoretycznie wszyscy wiemy, ale czy potrafimy to robić na co dzień?