Czytać Jezusa to czytać Jego osobę, Jego słowa, Jego znaki, Jego cuda, Jego postawę. Czy ja przypadkiem nie czytam Jezusa jak mi pasuje w zależności od sytuacji i okoliczności?
Wobec Jezusa mamy mieć respekt, więcej: głęboki szacunek i wdzięczność, za to, że nas odkupił, że przypomina nam prawdę o naszym życiu, że nie tyle zabiera nam wolność, ile pokazuje, jak z niej korzystać. Mamy natomiast bać się naszych grzechów, ich popełnienia i ich konsekwencji, bo przecież wszystkich czeka nas sąd Boży.
Każdy z nas na mocy sakramentu chrztu św. jest powołany do tego, by być uczniem i misjonarzem Jezusa. Czy o tym pamiętamy?
Dzisiejsze święto św. Mateusza uzmysławia nam po raz kolejny, że Chrystus nie ma względu na człowieka. Każdy, a szczególnie ten najbardziej upokorzony, może przed Nim być wielkim.
Moja obecność na Mszy świętej jest nie tylko dla mnie! To nie tylko błogi czas przebywania z Panem. To także zadanie – mam iść i głosić, mam być zapaloną lampą, aby inni widzieli światło.
Masz z tym problem, to mów o tym Jezusowi.
Trzy dni poszukiwań Maryi i Józefa to czas ich dojrzewania w wierze, uczenia się mądrości krzyża.
Każdy we wspólnocie wierzących, a więc każdy z nas, ma do spełnienia swoje zadanie.
Codziennie mijam łóżka szpitalne, oddziały, kolejne sale chorych i myślę sobie: nie patrz tak na chorych. Spróbuj zobaczyć inaczej.
My również możemy wejść w misję Matki Bożej Bolesnej. Stojąc pod krzyżem Chrystusa, czyli przy łóżku chorego, towarzysząc temu, któremu jest źle na duszy i na ciele. Równocześnie jednocząc się z Matką Bolesną, możemy podobnie jak Ona modlić się za innych, za Kościół.