W postawie uczniów każdy z nas może zobaczyć siebie i swoje przywiązanie do tego, by tu na ziemi coś znaczyć, mieć władzę, stanowisko. I być może nieraz chcemy to zdobyć kosztem innych ludzi.
Jezus nakazał swoim uczniom ewangelizować, czyli głosić wszystkim napotkanym ludziom dobrą nowinę o Nim samym. Niekiedy wydaje się to bardzo trudne, ale często sam przykład naszej postawy staje się najskuteczniejszą metodą ewangelizacji.
Pragnę być uczniem Jezusa, i słuchać Jego pouczeń. Mieć dobrą wolę i dać się poprowadzić Słowu Bożemu.
Chodźmy i wejdźmy na górę jak Jezus, na miejsce odosobnienia, z dala od zgiełku, rozproszeń, na górę modlitwy, aby odnaleźć siebie samych, odnowić moc ducha i usłyszeć głos Pana.
Dzisiaj, w obliczu toczącej się na Ukrainie wojny, trzeba zadać sobie pytanie o rodzące się w naszych sercach uczucia gniewu, bezsilności, może chęci odwetu i nienawiści. Jak przebaczyć taką zbrodnię? Czy to jest w ogóle możliwe?
Przebaczając tym, do których czujemy gniew, otwieramy się na Bożą miłość, która leczy nasze serce z urazów, gniewu, zapiekłości i uzdalnia do wyrozumiałości, cierpliwości i miłosierdzia.
Człowiek jest nieraz bardzo niecierpliwy. Chciałby widzieć efekt swoich modlitw natychmiast, a jeśli tego nie dostrzega, to od razu mówi, że Bóg milczy i nie wysłuchuje. Słowa z dzisiejszej Ewangelii stanowią wezwanie do wytrwałej, może trwającej długi okres czasu, modlitwy.
Wszystko w naszym życiu winno zmierzać ku zmartwychwstaniu. Najpierw duchowemu – nawróceniu od grzechu, później zmartwychwstaniu, które dokona się na końcu czasów.
Czy to Ojca naszego w niebie nie boli, że tu na ziemi Jego dzieci się zabijają?
Takie szlachetne odruchy zwykle nie pojawiają się znikąd, są „przygotowywane” przez przykład rodziców, wychowanie, katechezę, czytanie i słuchanie Słowa Bożego, praktykowanie postu, drobnych nawet wyrzeczeń, jałmużny.