Dzisiaj obchodzimy Uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, który stanął na początku drogi polskiego katolicyzmu. To kolejny przykład, że ból, krzyż i cierpienie z czasem mogą wydać piękne i obfite owoce.
Mamy iść na cały świat, co nie musi oznaczać ogromnych obszarów. Może to być bardzo ograniczona przestrzeń, która jest całym naszym światem, tam właśnie może dokonać się zmiana.
Każdy kolejny uczeń Jezusa, z każdego następnego pokolenia i każdej rasy czy języka, opiera swoją wiarę na świadectwie tych, którzy z Nim przebywali trzy lata, którzy widzieli cuda Jezusa, którzy słuchali Jego nauk.
Choćbym nie wiem ile razy nie potrafiła uwierzyć, Jezus nie przestanie pukać do drzwi mojego serca.
Skoro świt na brzegu stanął Jezus, a oni nie rozpoznali Go. Ile razy nie poznaję Jezusa, gdy jest ze mną w czasie mojego trudu, mojej pracy, choroby, cierpienia?
Jeśli świadectwo o Zmartwychwstałym oraz wezwanie do nawrócenia jest z woli Jezusa kluczowym przesłaniem Piotra, to oznacza to, że my sami jesteśmy wezwani do przyjęcia w pierwszym rzędzie tego właśnie przesłania.
Jezus jako mądry Pedagog formował uczniów. Chrystus czyni to również wobec każdego z nas. Nie zniechęca się.
Te nasze świąteczne wizyty na cmentarzu są takimi procesjami rezurekcyjnymi – odwiedzamy groby naszych bliskich zmarłych, bo wierzymy, że te groby też kiedyś będą puste!
Jezu, Ty chcesz, abyśmy i my zmartwychwstali, bo nas kochasz i pragniesz dla nas wieczności.
Zatem nie lękajmy się! Zastąpmy smutek nadzieją i pewnością, że On jest z nami w każdych okolicznościach naszego życia.