Może nie rozumiemy, dlaczego jest tak, jak jest, dlaczego złe rzeczy przytrafiają się także dobrym ludziom, dlaczego burza nie ustaje, a morze nie ucisza się tak szybko, jakbyśmy pragnęli, bo po prostu brakuje nam wiary?
Czy gałęzie mojej codzienności, moje serce, moja praca i służba, moje cierpienie, choroba i starość są zanurzone w Jezusie i dają schronienie innym?
26 stycznia przypada Ogólnopolski Dzień Transplantacji. Dzięki przeszczepom – jednych chorych można wyleczyć, a innym znacznie przedłużyć życie. Postęp medycyny spowodował, że przeszczepianie ludzkich narządów stało się skuteczną i stosunkowo tanią – w porównaniu z długoletnim stosowaniem leków i częstymi pobytami w szpitalu – metodą leczenia.
Szczególnie pośród przeżywanych ciemności związanych z chorobą, możemy zaświadczyć o Chrystusie. W jaki sposób? Pogodą ducha, cierpliwością, dobrym słowem skierowanym do tych, którzy nami się opiekują.
Tych, którzy pełnią wolę Bożą, Jezus uznaje za swoją bliską duchową rodzinę. Wręcz znakiem rozpoznawczym rodziny Jezusa jest pełnienie woli Bożej.
Doroczny marsz koncentruje się zwykle na zwracaniu uwagi na zabijanie nienarodzonych dzieci. W tym roku w centrum znalazł się temat eutanazji. Wyrażano też sprzeciw wobec projektu uznania aborcji za prawo konstytucyjne.
Ile trzeba w sobie zakłamać, żeby wbrew oczywistości dobra widzieć tylko zło? Czy można się przed tym obronić, gdy taki styl działania jest powszechny, a czasem trudno rozpoznawalny?
W niedzielę, 22 stycznia, osoby chore, niepełnosprawne i starsze wraz ze swoimi rodzinami i opiekunami spotkały się na dorocznej adoracji przy panewnickim żłóbku.
Ważne jest, by iść za Jezusem każdego dnia na nowo. Czyli mówiąc językiem biblijnym, podejmować wysiłek nawrócenia, a więc pokornego przyjęcia prawdy o sprawiedliwym i miłosiernym Bogu, który ma moc na zbawić.
Nad tajemnicą cierpienia można dyskutować teoretycznie, akademicko, filozoficznie. Jednak przychodzą chwile i czasy, kiedy trzeba się skonfrontować z własnym cierpieniem i bólem.