Z Księgi Psalmów. Nie ma radości ten, kto nie słucha Boga. Proszę o otwarcie Pisma świętego na Psalmie 81.
Nabożeństwo szkaplerza św. Józefa zostało zapoczątkowane w połowie XIX wieku we włoskiej Weronie w odpowiedzi na trudną sytuację Kościoła, a szczególnie papiestwa.
Cierpienie wpisane jest w egzystencję człowieka. Victor Frankl określając osobę ludzką jako homo patiens (człowiek cierpiący) pokazał, że cierpienie jest jedną z cech charakterystycznych życia człowieka. I dodał, że jedną z ważniejszych postaw wobec cierpienia jest odkrywanie jego sensu, czyli szukanie odpowiedzi na pytanie, jakie ma ono znaczenie dla mojego życia i życia społeczeństwa.
O Chrystusowym krzyżu, o cierpieniu, które bywa drogą do Boga i o tym, że prawdziwa miłość musi zgodzić się na zranienie opowiada ks. prof. Jerzy Szymik
W bieżącym numerze miesięcznika podejmujemy tematykę bliską członkom naszej wspólnoty – zagadnienia związane z pojęciem cierpienia. Apostolstwo Chorych nigdy nie zachęcało do szukania cierpienia, ale do tego, by je przyjąć i ofiarować, gdy jest ono nieuniknione. Mówią o tym trzy duchowe warunki przynależności do wspólnoty.
W lipcowym numerze miesięcznika podejmujemy tematykę skupioną wokół uzdrowienia i wiary z nim związanej. Jest to temat wciąż aktualny i ważny nie tylko dla chorych. Każdy człowiek jest przecież w jakimś sensie poraniony i potrzebuje interwencji Jezusa Lekarza.
W XXI wieku, również w dziedzinie wiary, grozi nam swoisty pracoholizm wyrażający się w nadaktywności, z którą w parze nie idzie produktywność. Chrystus zachęca nas, by się zatrzymać.
Konieczny jest ten „wkład własny” to moje „niewiele” oddane do Jego dyspozycji. Panu to wystarczy!
Gotowi odwrócić się od samego Boga, jeśli coś nie dzieje się po naszej myśli, jeśli oczekuje od nas czegoś więcej; może nawet rezygnacji z „powszedniego chleba” na rzecz Chleba, którym jest On sam. Gdybyśmy tylko potrafili zrozumieć, że taka „rezygnacja” w istocie nie jest żadną stratą, lecz zyskiem, ponieważ idąc za Jezusem już nigdy nie będziemy łaknąć!
Sława, zaszczyty były na wyciągnięcie ręki. Jeden mały kompromis, uśmiech, słodkie słówko i jego życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Zamiast pustyni i wielbłądzich skór mógł mieć pałace i jedwabie… Ale Jan pozostał wierny Bogu!